Kolejna nudna realizacja w naszym wydaniu przedstawiająca proces czyszczenia piaskowca na elewacji. Jak wiadomo stolica naszego pięknego kraju została zniszczona praktycznie w 90% procentach, tak przynajmniej uczono mnie na lekcjach historii. Nie wiedzieć czemu akurat to stwierdzenie wyjątkowo utkwiło mi w pamięci. Ale do rzeczy, tuż po wojnie istniała potrzeba szybkiej odbudowy Warszawy, budowano głównie z tego co jeszcze doszczętnie nie zostało zniszczone. W latach 50 XX wieku, spora część elewacji wykonana była z piaskowca.
W tamtym czasie nie znano cudownych nano impregnatów, ani innych super kosmicznych technologii, a mimo to kamień zachował się w wielu miejscach naprawdę dobrze do dnia dzisiejszego (czasami zamiast impregnatu stosowano ropę do zabezpieczenia kamienia). Przez lata elewacje wielu budynków były dewastowane, nie tylko przez młodocianych wandali, ale także przez samych lokatorów, czy zarządców budynku. Piaskowiec jest specyficznym kamieniem bardzo kruchym, nasiąkliwym stosunkowo szybko się brudzi, posiada w sobie jednak to coś co jest w stanie zrekompensować jego wszystkie wady związane z dosyć uciążliwą eksploatacją.
W latach 80 powszechne były praktyki malowania kamienia na kolory pastelowe, celem jego rozjaśnienia, w tamtym czasie nasz kraj borykał się z trudnościami dostaw mięsa, strajkami i raczej nikt nie zaprzątał sobie głowy czyszczeniem elewacji z piaskowca. Tamte czasy mam nadzieje bezpowrotnie minęły, natomiast praktyki malowania kamienia przez naszych specjalistów dalej są stosowane. Obecnie wkraczamy w nowe unijne procedury oznaczające zupełnie inną dotąd niespotykaną jakość. Ogłaszane są przetargi na rewitalizacje obiektów, i wyłaniany jest najlepszy inwestor czyli taki który da najniższą stawkę. Oczywiście do przetargu może stanąć każdy z ulicy, zarówno Pan Zdzisław zajmujący się wywozem nieczystości płynnych, Pani Krystyna z kwiaciarni czy nawet Pan Kleks. Najgorsze jest to że do przetargów startują firmy nie mające specjalnego pojęcia o przedmiocie przetargu. Dosyć już moich wywodów, czas przejść do sedna sprawy. Fotki powyżej przedstawiają kamienice w centrum Warszawy. Rok ukończenia około 1955. Elewacja wykonana z piaskowca, od strony frontowej była już jednak czyszczona za pomocą szlifierek oscylacyjnych, szczególnie pod światło widoczne są ślady gdzie szlifierka głębiej weszła w strukturę kamienia i stworzyła efekt dołeczków. Z czasem kiedy kamień przybrudzi się naturalnie, omawiany efekt będzie zdecydowanie mniej widoczny. Od strony podwórka i ulicy wewnętrznej, piaskowiec nigdy wcześniej nie był czyszczony, ale miejsca styku kamienia zostały zaciągnięte szpachelką masą klejową. Powłoka bardzo twarda nieelastyczna doskonale zespolona z kamieniem. Widać że ktoś to zaczął robić od miejsc mniej widocznych. Ale ta cudowna technika została zastosowana na powierzchni przekraczającej 500 m2. Że ktoś ten zabieg odebrał, że pozwolono tak spie…. robotę to dla mnie jest niepojęte. Na tak znacznej wysokości zapewne zostały ustawione rusztowania, zapewne zarządca musiał wyrazić na tego typu prace pozwolenie. No ale to było kilka lat temu, kiedy w naszym kraju panowało bezprawie, w obecnej chwili normy unijne nie pozwolą przecież na taką dewastacje. Elewacja przedstawiona poniżej wyłożona była płytami z piaskowca o różnej fakturze. Frontowa ściana oraz ściany boczne do wysokości 8 metrów wyłożone były płytami gładkimi, natomiast cała reszta płytami o fakturze ryflowanej. Ściana boczna nosiła na sobie ślady twórczości miejskiej w postaci graffiti. Płyty z piaskowca czyszczone były dwiema metodami, za pomocą piaskowania na mokro w technologii torbo, oraz czyszczenie ciśnieniowo chemiczne.